Bezsenność w Warszawie...
... czyli 5. Noc Muzeów. Jak zawsze tłoczno, jak zawsze ogórkowo, jak zawsze za krótko. I chyba za dużo.
Atrakcji moc, ale tylko w tę jedną noc. Wystawy, koncerty, spektakle, wróżby, tańce etc. etc. A co z pozostałymi weekendami lata? Wspaniały pomysł, aby Dzień Warszawy na świętego Jana ustanowić, można rozwinąć i przez majowo-czerwcowe wieczory i poranki oddawać się kulturalnym szaleństwom.
Noc Muzyki - na wzór Wiednia otworzyć sale koncertowe i do białego rana słuchać. Albo grać - dorzucić paryskie doświadczenia i oddać place i ulice domorosłym grajkom i kapelom. Muzyka łagodzi, jak wiadomo.
Noc Teatrów - spektakle, kulisy, wspólne występy z Prawdziwymi Aktorami. O, może połączona z Nocą Literatury - księgarnie czynne do rana, autorzy podpisują, znani czytają.
Noc komety. A nie, to nie ta kategoria.








